Kontakt z galerią
od poniedziałku do piątku od 10:00 do 17:00
Pełne dane kontaktowe
14dni na zwrot
darmowa
dostawa
Promocja
Filtrowanie
Kategoria/technikanie wybrano
Tematykanie wybrano
Obrazy na prezentnie wybrano
Cenanie wybrano
Szerokośćnie wybrano
Wysokośćnie wybrano
Kolor obrazunie wybrano
Kierunki w sztucenie wybrano
Sortowaniedomyślnie
wyczyść filtry
Filtruj
Zobacz kategorie

Wszystkie tajemnice Mikołaja Obryckiego w galerii Bochenska okiem recenzentki Gallery Store. Zapraszamy do lektury!

Od 29 czerwca obrazy Mikołaja Obryckiego można oglądać w Bochenska Gallery w Centrum Kultury Koneser na warszawskiej Pradze. Wchodząc do galerii, niemal od pierwszej chwili uderza kłębowisko splątanych, jaskrawych detali. Zagmatwane kompozycje zrodzone z akrylu, pasteli, węgla... Obraz naprzeciw wejścia to autotematyczny żart-powitanie: stworzony mieszaną techniką na płótnie malarski plakat tej wystawy, zawierający tytuł i okres jej trwania.
    
W drugiej sali na przeciwległych ścianach zestawiono serię obrazów prawie monochromatycznych („Lucilla”, „Jednorozna”) z barwnymi impresjami. Ze splotu abstrakcyjnych linii i płaszczyzn wyłaniają się gdzieniegdzie kształty znane nam z życia („Małpiszon 2”). Zaliczyć tu można także pracę „Gamblera”, choć zdradza go tylko podkręcony wąsik, charakterystyczny dla westernowych szulerów, który unosi się na tle barwnej, rozpadającej się niby-szachownicy. Gdzie indziej jedynie tytuł sugeruje związki z rzeczywistością. Przed „Gamblerem” (wtedy jeszcze nie znanym z tytułu) moje poszukujące oko zatrzymało się bodaj najdłużej, licząc na istnienie ukrytych w nim tajemnic. Potem, niezrażone, przeniosło się na wiszącą w pobliżu lekką i karnawałową „Karuzelę”.

Wspomina się obecne w tych pracach echa inspiracji takimi twórcami jak Bacon, Miró, Gert i Uwe Tobias. Można by oczywiście przywołać więcej. Porównania takie mają w sobie coś zobowiązującego - malarstwo Obryckiego, nawet jego omawiany fragment, jest na to zbyt różnorodne. Skoro jednak odniesienia zostały wspomniane, zauważmy, że iście baconowska deformacja nie ma tu wymiaru egzystencjalnej tragedii. Groza, rozpad, ból są zasugerowane, ale nigdy niebezpiecznie bliskie - jak letnia burza oglądana przez szybę.

Obrazy Miró zawsze wydawały mi się pełne miłości, podczas gdy płótna Obryckiego wyrażają raczej nieufny niepokój. Ostrożność poszukiwań. Może wręcz niechęć zrozumienia? Sam artysta mówił ongiś o dystansie do świata, o szyfrowaniu w obrazach swoich własnych tajemnic. Dzieła powstałe dzięki temu rodzajowi dystansu mogą pełnić funkcje dekoracyjne, proponując bezpieczny sposób obcowania z właściwym dla naszych czasów niepokojem - wiecznie tylko cudzym; niezaraźliwym.

"Malarstwo sensacyjne", pomyślałam. Nie chodzi o epatowanie, choć można się zachłysnąć brawurą barw, linii i plam. Określenie przyszło w nawiązaniu do kina hollywoodzkiego, które ujmuje brutalne czy drażliwe sprawy w precyzyjnie określoną konwencję dostępną wielu gustom - wszak jego celem jest wyzwalanie emocji na tyle powierzchownych, by nie wywoływały przykrych i poważnych wątpliwości. Proponuje widzom jaskrawą atrakcyjność, pęd, witalność.

O otwartości galerii Bochenska może świadczyć pewna odmiana w stosunku do poprzednich wystaw, często prezentujących poetyckie i kontemplacyjne podejście do świata. Czy podejście takie, ukryte pod dywanem kapryśnych, różnorodnych form, istnieje również w malarstwie Obryckiego, pozostaje jedną z jego nieodkrytych tajemnic.

 

Tekst: Laura Waniek

 

Więcej o wystawie --->