Można patrzeć, ale nie widzieć

Wielu ludzi zastanawia się nad sensem stwierdzenia „czytać ze zrozumieniem”. Dla kogoś może być bowiem niepojęte, jak można czytać coś i jednocześnie tego nie rozumieć. Takie osoby nie widzą logicznego uzasadnienia dla niemożności rozumienia tekstu, który przez kogoś jest czytany. Skoro potrafimy myśleć, składać litery w wyrazy, a wyraz w całe zdania, to nie powinniśmy mieć problemu z rozumieniem tego, co widzimy przed swoimi oczami. A jednak wielu ludzi problem z tym ma i nie jest to sytuacja, która zdarza się w kilku przypadkach na tysiąc, ale która ma miejsce niesłychanie często. Wynika to z faktu, że informacje, które widzą nasze oczy nie pozostają w głowie, tylko uchodzą gdzieś tak szybko, jak do niej wpadły. Tak samo jest w przypadku oglądania filmów, słuchania muzyki, podziwiania obrazów i innych dzieł sztuki – nie zawsze zapamiętujemy to, co widzimy, nie zawsze używamy mózgu w momencie kontaktu z jakimś nośnikiem informacji czy emocji. Po prostu wielu ludzi nie skupia się na tym, co aktualnie widzą lub słyszą i nic nie zostaje w nich na stałe.

Podobna sytuacja ma miejsce w chwili, gdy jedna osoba przygląda się konkretnemu obrazowi. Wszyscy dookoła mogą zachwycać się danym malunkiem, mogą wznosić okrzyki radości z powodu jego jakości i ukrytych znaczeń, ale ta jedna osoba może nie odczuwać żadnych emocji względem niego. Używa ona wzroku, ale nie dostrzega tego, co mogłoby przykuć jej uwagę i porwać emocjonalnie. Bo niektóre osoby po prostu nie widzą rzeczy mniej lub bardziej oczywistych, nie dostrzegają znaczeń. Dla wielu z nas widoczne jest tylko to, co prezentowane jest na danym obrazie, a nie jego ukryta część. Nie zawsze potrafimy patrzeć poprzez to, co widoczne na pierwszy rzut oka i przenikać w głębszy sens. Nie jest to jakąkolwiek ułomnością. To zwykła cecha wielu ludzi, którzy nie lubią bawić się w ukryte znaczenia i interpretacje, na które mogą nie mieć czasu, albo ochoty. Albo mogą nie wiedzieć, jak do niektórych dzieł podchodzić.

Oczywiście kwestia interpretacji dzieł sztuki jest tylko i wyłącznie subiektywną sferą naszego życia. Nie ma sensu stawiać ludzi, którzy znają się na sztuce i potrafią się w nią zagłębić ponad kogoś, kto nie tyle nie umie, co nie chce dokonywać jakichś głębszych analiz. Co nie zmienia faktu, że dla wielu z nas niepojętym jest to, że ktoś nie dostrzega czegoś pozornie oczywistego w danym dziele sztuki. Tak samo, jak ktoś może nie rozumieć tego, co akurat czyta, tak w przypadku muzyki czy malarstwa może nie dostrzegać lub nie słyszeć pewnych rzeczy. Ale to nie oznacza, że dla takiej osoby sztuka nie istnieje. Jest ona po prostu mniej zobowiązująca w odbiorze i nie dostarcza takiej osobie większych emocji. Dlaczego tak akurat się dzieje? Bo nasze zmysły nie wychwytują od razu tego, co ukryte czy wkomponowane w większą całość. Na początku odbieramy dzieło kompletnie, w jednym kawałku, a dopiero później mamy możliwość przeanalizowania go krok po kroku. Tyle tylko, że niektórzy z nas kończą swoją przygodę na pobieżnym zaznajomieniu się z czymś, bo nie czują potrzeby głębszych interpretacji.

Można patrzeć i nie widzieć czegoś. Można słuchać i nie słyszeć konkretnych dźwięków. Można czytać i nie rozumieć tego, co wchodzi do naszego umysłu. Co nie znaczy, że taki odbiór dzieł sztuki jest zły. Jest po prostu inni od tego, który reprezentują odbiorcy świadomi. Świadomy odbiorca stara się bowiem chłonąć dane dzieło całym sobą i zagłębiać się w jego znaczenia. Chce odkrywać i cieszyć się z tego, co udało mu się znaleźć i wynieść dla siebie. Odbiorca bierny przyjmuje impulsy do mózgu, odbywa kontakt ze sztuką, ale nie rozumie jej, albo nie chce jej zrozumieć. Nie widzi w niej niczego interesującego dla siebie i po prostu z czasem o niej zapomina. Każdy ma do tego prawo, ale z drugiej strony po co marnować swój czas na czytanie książek, których się nie rozumie czy na oglądanie obrazów, które do nas nie przemawiają? Chociaż może to być też dobry sposób na obudzenie w sobie pewnej ciekawości, która pojawić się może nagle i z wielką siłą.