Poszukiwanie odpowiedzi smakuje najlepiej

Nie każdy rozumie, o co chodzi w stwierdzeniu, że bardziej od osiągnięcia celu cieszy nas samo dążenie do niego. A chodzi w tym(na przykład odnośnie podróżowania) sam fakt przemierzania jakiegoś odcinka czasu lub przestrzeni i zbieranie doświadczenia w tym samym czasie. Podczas wyjazdu wakacyjnego cieszymy się na samą myśl o dodarciu do punktu końcowego i zażywania przyjemności na urlopie, ale równie dobrze, a nawet bardziej smakuje nam nasza droga, która na wakacje prowadzi. Po drodze zwiedzamy nowe miasta, poznać możemy nowych i ciekawych ludzi oraz usłyszeć wiele historii. Zawodowi podróżnicy, miłośnicy zwiedzania świata często mówią, że gdzieś się udają, że mają nocy cel podróży, ale dla nich najbardziej liczy się to, co stanie się po drodze – to kogo poznają, w jakich sytuacjach się znajdą i jak bardzo one na nich wpłyną. Ze sztuką jest podobnie, a można nawet stwierdzić, że w jej przypadku liczy się sama droga do poznania jakiejś prawdy, do zagłębienia się w sens czegoś, niźli odkrycie, którego się poszukiwało.

Oczywiście są osoby, które mogą poczuć się rozdrażnione i urażone tym, że jakieś dzieło sztuki nie daje im się odkryć bez przeszkód. Ludzie, którzy mają problem z interpretacją czegoś mogą czuć się niezadowoleni i w konsekwencji mogą stwierdzić, że dane dzieło nie prezentuje sobą jakiejkolwiek wartości. Ale wartość ta jest uniwersalna dla wszystkich i każdy samodzielnie musi ją znaleźć. To, że nie dotarliśmy do niej, że nie pojęliśmy istoty dzieła, nie oznacza od razu, że ponieśliśmy klęskę. W sztuce nie trzeba traktować wszystkiego dosłownie, bo i ona sama dosłowna nie zawsze jest. Liczy się to, co samodzielnie ze sztuki sobie weźmiemy i to, jak to coś na nas podziała. Nie zrozumieliśmy jakiegoś ambitnego filmu, którego zakończenie nie dało nam odpowiedzi na wiele pytań? Nie szkodzi. Wystarczy, że spróbowaliśmy zmierzyć się z interpretacją i że coś dla siebie z tego spotkania wynieśliśmy. Bo nie wygranych i przegranych w przypadku obcowania ze sztuką. Nie ma lepszych i gorszych w jej ocenianiu i interpretacji. Każdy robić to może dobrze i tylko na sobie znany sposób.

A nie jest tajemnicą, że artystom nie zawsze chodzi o to, żeby ktoś ich dzieła rozłożył na czynniki pierwsze i ograbił z tajemnicy jakąś formę twórczą. Chodzi o to, by kontakt z dziełem sztuki zmuszał nas do myślenia, do wysiłku podejmowanego w celu poznania czegoś. I osiągnięcie w tym zadaniu celu jest trudne, bowiem trudno jest w ogóle określić jakiś cel. Odpowiedź na jakieś pytanie ukryta w dziele sztuki może okazać się dopiero początkiem drogi poznawczej, albo może być ona zupełnie nieosiągalnym miejscem. Ważne jest to, w jaki sposób próbujemy rozwiązać pewne zagadki i dojść do momentu, w którym uznamy, że dane dzieło dało nam wszystko, czego potrzebujemy. Poszukując odpowiedzi w sztuce natrafić często możemy na zupełnie zaskakujące wnioski, możemy aktywować pewne ścieżki w naszym umyśle, o których istnieniu nie zdawaliśmy sobie wcześniej sprawy. Możemy przede wszystkim rozwinąć się i doświadczyć czegoś nowego, a ten fakt jest najbardziej istotny w całym procesie poznawczym.

Nie zawsze liczy się cel podróży, ale to, jak ona sama przebiegnie. Liczy się to, czego doświadczamy na drodze do prawdy czy odpowiedzi na wiele pytań. Ze sztuką można mieć problemy, jeżeli chodzi o domyślanie się, co autor danego dzieła miał na myśli. Ale sama podjęta próba jest okazją do zobaczenia tego, co nasz umysł potrafi wyczyniać, kiedy tylko wprawimy go w ruch za pomocą impulsu jakiegoś. Obcowanie ze sztuką jest właśnie pobudzaniem umysłu do działania i okazją do jego rozwoju, wzbogacenia. Nie musimy dosłownie odczytywać dzieł sztuki i znajdować sensu istnienia każdego z nich. Musimy za to gimnastykować się, by chociaż trochę zbliżyć się do celu podróży, który nie zawsze powinien być osiągany. Bo jeżeli zdejmiemy z czegoś osłonę tajemnicy, to może okazać się, że dane dzieło nie będzie już dla nas w jakikolwiek sposób atrakcyjne. A tego po prostu nikt nie chce.