Kontakt z galerią
od poniedziałku do piątku od 10:00 do 17:00
Pełne dane kontaktowe
14dni na zwrot
darmowa
dostawa
Promocja
Filtrowanie
Kategoria/technikanie wybrano
Tematykanie wybrano
Obrazy na prezentnie wybrano
Cenanie wybrano
Szerokośćnie wybrano
Wysokośćnie wybrano
Kolor obrazunie wybrano
Kierunki w sztucenie wybrano
Sortowaniedomyślnie
wyczyść filtry
Filtruj
Zobacz kategorie

Galeria Raster zaprasza na wernisaż wystawy Przemka Mateckiego ''Widziadło''

Najnowsze prace artysty to wynik nie tylko samotnej pracy we własnej pracowni, ale również efekt współpracy z innymi, uznanymi malarzami z różnych pokoleń: Tomaszem Ciecierskim, Pawłem Susidem i Zbigniewem Rogalskim. Oryginalne i zaskakujące, wspólne obrazy powstawały według zaproponowanego przez Mateckiego scenariusza na zasadzie twórczej gry między różnymi osobowościami i sposobami malowania. Wokół tych prac zaprezentujemy obrazy namalowane samodzielnie przez Mateckiego w ciągu ostatnich kilku miesięcy. To niecodzienna okazja kontemplacji przenicowanego na lewą stronę mózgu malarza współczesnej epoki nadprodukcji sztuki i wizerunków.

 

Nakładam jeden obraz na drugi – mówi Matecki i fak­tycz­nie to robi. Naj­prost­sza z możliwych metoda zestawiania ze sobą dwóch z pozoru niepasujących języków, znaczeń, historii czy wizerunków prowadzi tu do zaskakujących i frapujących rozwiązań. Chociaż malowane różnymi rękoma, złożone z cytatów, zapożyczeń oraz zdjęć wycinanych z kolorowych magazynów, obrazy te zachowują niezwykłą witalność, paradok­sal­nie sprawiają wrażenie organicz­nie jed­norod­nych, nie mon­towanych lecz malowanych właśnie, spon­tanicz­nie i z rozmachem.

 

Obrazy te, naładowane do granic bodźcami, znakami i aluzjami, w istocie są wynikiem daleko posuniętego i świadomego uprasz­czania środków malar­skich. Proste kształty, gładkie plamy, czyste kolory, prymitywne figury złożone z plam, kropek i kresek – Matecki znowu zaskakuje radykal­nym odświeżeniem języka i sugestywnością swoich obrazów.

 

Obrazy budowane są na zasadzie zagęszczanej stop­niowo siatki, wypełnianych i nakładanych jedno na drugie pól. Nar­racja opiera się na równoważeniu kolej­nych wątków, tak aby ostatecz­nie i jednocześnie wszyst­kie stały się najważniejsze. Matecki, który ma istotne doświadczenie muzyczne, zdaje się nie­ustan­nie do niego odwoływać. Nowe obrazy brzmią mocno i soczyście mimo splątanych linii melodycz­nych, w których wychwycić można szereg naturalistycz­nych aluzji i adap­tacji klasycz­nych motywów: por­tret, akt, sylwetkę drzewa rosnącego za oknem pracowni czy schematy kom­pozycyjne zaczerpnięte z XIX-​wiecznych obrazów Delacroix. Gęste partie gitarowe kon­tro­wane są wyrazistymi uderzeniami per­kusji, powracającymi ryt­micz­nie schematycz­nymi wizerun­kami fizjonomii.

 

Trzon wystawy stanowią obrazy malowane przez Matec­kiego wspólnie z zaproszonymi kolegami malarzami: Tomaszem Ciecier­skim, Zbigniewem Rogal­skim i Pawłem Susidem. Każdy z nich reprezen­tuje odmienną generację i metodę tworzenia obrazów. Matecki wystawia ego artysty na próbę i proponuje roz­szerzenie for­mal­nej gry na poziom relacji inter­per­sonal­nych. Malowanie poprzedzały każdorazowo spo­tkania i roz­mowy, a malarze zadawali sobie zadania rozwiązywane następnie indywidual­nie we własnej pracowni. Matec­kiego interesuje unicestwienie autonomii obrazu malar­skiego oraz artystycz­nego indywidualizmu, ale zarazem wykreowanie dzieła zaskakującego i wybijającego z rutyny. Tkwi w tym przedsięwzięciu ważka społecznie i artystycz­nie nadzieja, że łączenie niepodległych osobowości i filozofii może przynosić pozytywny skutek, nawet w tak skraj­nie zhierar­chizowanej i zin­dywidualizowanej dys­cyplinie jaką jest malarstwo.

 

Czy dwie sprzeczne rzeczy da się więc złożyć w jedną tak, aby osiągnąć jakiś nowy sens?Przeplatające się euforia i rezygnacja, są nie­ustan­nie motorami napędowymi malar­stwa Matec­kiego. Z jednej strony entuzjazm wywołany codzien­nym prze­sytem obrazów, nieskończonymi zasobami inter­netu, z drugiej zaś zaniepokojenie nadprodukcją sztuki i niemożliwością zatrzymania się, znalezienia stabil­nego i trwałego rozwiązania. W tym tkwi jednak istota przekładu własnej eks­presji na dzieło malar­skie. Malar­stwo Matec­kiego na zasadzie mem­brany prze­nosi na powierzchnię obrazów towarzyszące artyście napięcie. Jest to zarazem kon­kretna i szczera diagnoza kon­dycji współczesnej kul­tury, właściwych jej codzien­nych, śmiercionośnych olśnień i frustracji.