Kontakt z galerią
od poniedziałku do piątku od 10:00 do 17:00
Pełne dane kontaktowe
14dni na zwrot
darmowa
dostawa
Promocja
Filtrowanie
Kategoria/technikanie wybrano
Tematykanie wybrano
Obrazy na prezentnie wybrano
Cenanie wybrano
Szerokośćnie wybrano
Wysokośćnie wybrano
Kolor obrazunie wybrano
Kierunki w sztucenie wybrano
Sortowaniedomyślnie
wyczyść filtry
Filtruj
Zobacz kategorie

GALERIA STALOWA zaprasza na wernisaż wystawy malarstwa prof. Adama Wsiołkowskiego oraz dra Marcina Kowalika "66/33"

Wielki amerykański powieściopisarz Thomas Pynchon określił metaforę jako „cios w prawdę i kłamstwo”. To samo można powiedzieć o wszelkich twórczych wysiłkach, które są jak natarcie i odwrót, próba uchwycenia czegoś, co ostatecznie wymyka się wyobrażeniu.

 

W przypadku profesora Adama Wsiołkowskiego, jako byłego szermierza uzbrojonego w pędzel malarski, to natarcie i odejście od płótna przybiera inną konotację. To UPO (Unidentified Painting Object), w odróżnieniu od UFO (Unidentified Flying Object) – który pojawia się na każdym z jego obrazów jak pozioma łza; może również być rozcięciem płótna spowodowanym sztychem szabli. Co więcej, jeśli UPO jest rzeczywiście rozdarciem na płótnie, to właśnie przez ten otwór Marcin Kowalik, niegdyś student profesora, spoglądał na swego mistrza oraz na swą przyszłą twórczość. Być może to lata spędzone na spoglądaniu przez rozdarcie w formie UPO w płótnach profesora i obserwowanie mistrza przy pracy doprowadziły Kowalika do tego, że zapragnął portretować nie tylko rozmontowywanie obrazu i jego rekonstruowanie, ale także, i zasadniczo, proces odbioru dzieła sztuki. Tak jak w przypadku twórczości profesora Wsiołkowskiego, obrazy Kowalika reprezentują wyżyny wysiłku twórczego, ten chwalebny cios w prawdę i kłamstwo.

James Hopkin

 

"Patrząc na obrazy Adama Wsiołkowskiego wiele się nauczyłem i wyciągnąłem coś dla siebie. Bardzo spodobało mi się to, że cały ten system, jaki buduje pomiędzy elementami obrazu, jest tak przejrzysty. Że wszystko daje się uzasadnić „malarskimi prawami fizyki”. Esencjonalność i prostota tych obrazów naturalnie prowadzą do geometrii. Dla mnie osobiście owa struktura geometryczna nie tylko scala niesamowite i bardzo rozbudowane zjawiska kolorystyczne, jakimi oddziałują te obrazy. Sama w sobie tworzy abstrakcyjną przestrzeń malarską i z powodzeniem mogłaby stanowić odrębne dzieło.

 

Jeśli chodzi o kolor, Wsiołkowski posługuje się nim w dwojaki sposób. Z jednej strony odkrywa przed nami jakąś nową, wydawałoby się niemożliwą, malarską zależność kolorystyczną, z drugiej strony pokazuje nam, że ta relacja nie jest przypadkowa, że potrafi utrzymać ją w różnych wariacjach kolorystycznych, również negatywowych.

 

Prace Adama są możliwymi wariantami tego samego świata, tej samej struktury. Zamiana koloru nie burzy harmonii zestawu elementów. Serii obrazów na wystawie, pomimo identyczności motywu, nie da się odczytać jedynie jako tej samej kompozycji w różnych wersjach kolorystycznych; każda z prac stanowi odrębny obraz. Zestawione razem stanowią cykl malarski".

Marcin Kowalik

 

"Marcin tworzy intrygujące obrazy, rozstrzygając w nich stawiane sobie malarskie problemy, penetrując z równą swobodą przestrzenie zarówno dawnej, jak i współczesnej sztuki. Obrazy te są zawsze „o czymś‘‘, niezależnie od tego, czy sytuują się w obszarze abstrakcji czy figuracji. Niezwykła wyobraźnia plastyczna autora, połączona z perfekcyjnym opanowaniem warsztatu, daje rezultat w postaci kompozycji malarskich, niosących zawsze jakieś przesłanie wyrażone w doskonałej formie, stanowiąc dowód na jakże słuszne i wciąż aktualne stwierdzenie, że „mądra sztuka nie musi być brzydka“.

Adam Wsiołkowski